Przesmyk suwalski – wąskie gardło NATO i najniebezpieczniejszy punkt Europy
Niewielki pas ziemi na północno-wschodnich krańcach Polski od lat rozpala wyobraźnię wojskowych strategów i polityków. Przesmyk suwalski bo o nim mowa liczy zaledwie około 104 kilometry, ale w razie konfliktu mógłby przesądzić o losach całej wschodniej flanki NATO. To miejsce, które portal Politico nazwał „jednym z najniebezpieczniejszych na Ziemi”, a niemiecki serwis The Pioneer ochrzcił „piętą achillesową Sojuszu”.
Mały obszar, wielka stawka
Geograficznie przesmyk rozciąga się między Obwodem Kaliningradzkim – silnie zmilitaryzowaną eksklawą Rosji – a Białorusią niemal całkowicie podporządkowaną Moskwie. Mówiąc precyzyjniej, to teren Rzeczypospolitej znajdujący się pomiędzy trójstykiem granic Polski, Litwy i Rosji a trójstykiem granic Polski, Litwy i Białorusi, sięgając aż do granicy polsko-litewskiej. Na jego terenie znajduje się m.in. miasto Sejny, a niekiedy do przesmyku zalicza się również okolice Augustowa, Suwałk oraz sąsiednie obszary po litewskiej stronie.
Na tym obszarze ulokowane są kluczowe szlaki komunikacyjne: droga ekspresowa Via Baltica, modernizowana linia kolejowa Rail Baltica, gazociąg Polska–Litwa i energetyczne połączenie LitPol Link. Bez nich funkcjonowanie i bezpieczeństwo państw bałtyckich byłoby poważnie zagrożone.
– To najważniejszy punkt dla NATO podczas drugiej zimnej wojny, jaką Rosja wydała Zachodowi – podkreśla generał Stanisław Koziej w rozmowie z TVP Info.

Długość przesmyku suwalskiego wynosi około 104 kilometry. To właśnie tutaj styka się NATO z dwoma strategicznymi przeciwnikami: Rosją i Białorusią. W razie konfliktu z Zachodem zajęcie przesmyku umożliwiłoby Rosji odcięcie Litwy, Łotwy i Estonii od reszty sojuszników. Jak podkreśla gen. Koziej, dla Moskwy Obwód Kaliningradzki staje się tak samo ważny, jak Krym nad Morzem Czarnym. Brak swobodnego dostępu do Kaliningradu – zwłaszcza po wejściu Szwecji i Finlandii do NATO – jest dla Rosji istotnym argumentem, by próbować otworzyć sobie korytarz przez przesmyk suwalski.
Obecnie ryzyko pełnoskalowego ataku na ten stosunkowo niewielki obszar Polski pozostaje ograniczone przez wojnę w Ukrainie. Jednak eksperci ostrzegają, że w przypadku sukcesu Rosji na froncie lub złagodzenia sankcji sytuacja mogłaby się radykalnie zmienić.
Przesmyk suwalski regularnie pojawia się w scenariuszach rosyjsko-białoruskich ćwiczeń wojskowych „Zapad”. W 2022 roku właśnie po takich manewrach Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę. Tegoroczna edycja, „Zapad 2025”, obejmuje m.in. symulacje ataku na ten region. Niemiecki dziennik „Handelsblatt” zwraca uwagę, że Rosja może wykorzystać czas ćwiczeń do sprawdzenia reakcji NATO, podobnie jak zrobiła to wobec Ukrainy trzy lata wcześniej i rzeczywiście sojusz został wystawiony na próbę w czasie naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez co najmniej 19 rosyjskich dronów.
Szef niemieckiej obrony, gen. Carsten Breuer, ostrzegł w rozmowie z BBC, że NATO musi być gotowe na potencjalny atak Rosji w ciągu najbliższych kilku lat. Również były oficer brytyjskiego wywiadu Philip Ingram uważa, że Putin może spróbować zająć przesmyk suwalski, a gen. Leon Komornicki zaznacza, że ostrzeżenia te „to nie są strachy na lachy”.
Obwód Kaliningradzki to z jednej strony izolowana eksklawa, z drugiej – jedna z najbardziej zmilitaryzowanych stref Europy. Znajdują się tam:
- bazy lotnicze,
- Flota Bałtycka,
- rakiety balistyczne Iskander zdolne do przenoszenia głowic jądrowych.
Po wstąpieniu Szwecji i Finlandii do NATO, Bałtyk stał się de facto „wewnętrznym morzem Sojuszu”. To ogranicza możliwości Rosji, a tym samym czyni przesmyk suwalski jeszcze ważniejszym w jej planach strategicznych.
Obecnie część rosyjskich jednostek z Kaliningradu walczy na Ukrainie, co zmniejsza ryzyko bezpośredniego ataku. Jednak nie można wykluczyć scenariusza, w którym Rosja – po sukcesach w wojnie lub przy osłabieniu wsparcia Zachodu dla Kijowa – spróbuje wykorzystać przesmyk jako „test” determinacji NATO.
Polska, świadoma ryzyka, wzmacnia obronę regionu i wraz z sojusznikami rozwija plany szybkiego wsparcia wojskowego dla krajów bałtyckich. W związku z manewrami Zapad 2025 nasz kraj zdecydował się nawet na całkowite zamknięcie granicy z Białorusią, co spotkało się z ostrymi reakcjami Moskwy.
Wojna informacyjna – druga twarz zagrożenia
Rosja od dawna prowadzi agresywną kampanię dezinformacyjną, której celem jest osłabienie spójności Zachodu. W ostatnich tygodniach w przestrzeni publicznej pojawiły się fałszywe narracje, jakoby drony nad Polską były ukraińskie, a Kijów próbował „wciągnąć Warszawę do wojny”. To klasyczna próba siania chaosu, osłabiania zaufania do sojuszników i wywoływania podziałów w polskim społeczeństwie.
Przesmyk suwalski to niepozorny pas ziemi, ale jego znaczenie jest ogromne. Wschodnia flanka NATO wisi na cienkiej nitce, którą Rosja próbuje destabilizować. Dziś ryzyko pełnoskalowego ataku wydaje się ograniczone – Moskwa jest zaangażowana w wojnę na Ukrainie. Ale gdyby sytuacja się zmieniła, to właśnie tutaj może rozegrać się drugi akt wielkiego europejskiego kryzysu bezpieczeństwa. Pierwszym był test jaki Rosja przeprowadziła, wysyłając drony nad terytorium Polski. Ten egzamin – wspólnie z sojusznikami – zdaliśmy.
Maciej Huzarewicz – Redaktor Naczelny
Źródło: Fakt.pl / TVP.info
Fot poglądowe : Foto: null/Reporter, Daniel Sałaciński/BRAK